Info
Ten blog rowerowy prowadzi ostry7 z miasteczka Ełk/Gdańsk. Mam przejechane 4808.01 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.87 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 6180 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec1 - 0
- 2012, Maj2 - 3
- 2012, Kwiecień1 - 0
- 2012, Marzec3 - 4
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Grudzień2 - 1
- 2011, Listopad1 - 2
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień16 - 1
- 2011, Sierpień8 - 2
- 2011, Lipiec1 - 1
- 2011, Czerwiec6 - 1
- 2011, Maj6 - 6
- 2011, Kwiecień6 - 2
- 2011, Marzec4 - 6
- 2011, Luty1 - 1
- 2010, Lipiec3 - 0
- 2010, Czerwiec4 - 1
- DST 117.00km
- Czas 06:45
- VAVG 17.33km/h
- VMAX 61.30km/h
- Sprzęt Saphirka
- Aktywność Jazda na rowerze
Na dzień dobry deszcz
Środa, 7 września 2011 · dodano: 25.09.2011 | Komentarze 0
Rano popadał trochę deszcz, ale zaraz przestał i o 7:30 zaczęliśmy się zbierać. Ruszyliśmy jednak w deszczu, w kurtkach.
Towarzyszył nam on przez pół dnia (do 14, 50km). Sporo czasu jechaliśmy też w chmurach. W miejscowości Semily wymieniamy kasę na korony czeskie (30E -> 680Kc) i robię zakupy w Lidlu. Potem pogoda się już polepszyła.
Oprócz pogody zmieniło się też ukształtowanie terenu.
Do Jicina ciągle wspinaliśmy się i zjeżdżaliśmy z gór. W samym Jicinie na rynku był koncert i różne zabawy, stragany, a po całym rynku chodziły postacie z bajek (np Rumcajs który według bajki szedł właśnie do Jicina :D ). Obcykaliśmy całe stare miasto (padła mi bateria w aparacie od oglądania kociołka Panoramixa x[ ) i ruszyliśmy dalej.
Przy drodze znaleźliśmy ociekającą z wody mapę Polski. W sumie mapa to prawie jak flaga więc nie możemy jej tak zostawić. Jest to też pierwsza rzecz na liście rzeczy znalezionych, których troche było :D . Na dalszej trasie trafiamy na zjazd 10% gdzie cisniemy 54km/h bez pedałowania a po docisnieciu otrzymalem maxa dnia 63.1km/h. Noclegu zaczęliśmy szukać jakieś 30km za Jicin.
W wiosce zapytaliśmy jakiejś dziwnej babci o nocleg, jednak z niewiadomych powodów nas nie przenocowała. Później poprosiliśmy o wodę, ale pani gospodyni powiedziała, że u nich nie ma, ale 2 ulice dalej jest kran. :o I faktycznie ;] - napełniliśmy wszystko co mieliśmy. Wyjechaliśmy z dziwnej wioski (bidne domy a w jej centrum wypasiony podświetlany park, poza tym mało ludzi) i zaraz skręciliśmy w drogę dojazdową do pola. Przy krzaczorach rozkładamy namiot.