Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ostry7 z miasteczka Ełk/Gdańsk. Mam przejechane 4808.01 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.87 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 6180 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ostry7.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:196.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:11:58
Średnia prędkość:16.38 km/h
Suma podjazdów:250 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:65.33 km i 3h 59m
Więcej statystyk
  • DST 38.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 19.49km/h
  • Sprzęt Saphirka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hel wita!

Poniedziałek, 5 lipca 2010 · dodano: 25.02.2011 | Komentarze 0

(pare dni odpoczynku)

Wstaliśmy dość wcześnie. Seba i ja, co dziwne po wczorajszych tańcach, poszliśmy biegać na plażę. Kiedy wróciliśmy zjedliśmy śniadanie i tradycyjnie wyruszyliśmy na plażę na której przebywaliśmy do godziny 15:00. Po powrocie zaczęliśmy się pakować, by za chwilę wyruszyć w dalszą drogę, do naszego końcowego celu – na Hel. Znów okazało się że do samiutkiego Helu prowadzi ścieżka rowerowa wzdłuż drogi dla samochodów przez Mierzeję Helską. Po drodze mijaliśmy dziesiątki rowerzystów, wielu również wiozących bagaże. Pod koniec trasy ścieżka rowerowa przeszła z kostki na leśną, piaszczystą ścieżkę, po której bardzo ciężko jechało się z obciążeniem, więc zjechaliśmy na asfalt. Po dotarciu do celu zakwaterowaliśmy się w „Helkampie”, który niesamowitym umiejscowieniem spowodował niestety dość wysokie ceny noclegów.

hel © Ostry7

widok z końca mierzei Helskiej © Ostry7



Droga : Ścieżka rowerowa (kostka brukowa), przez większą część drogi równa, miejscami dziury, poprowadzona przy samym brzegu Zatoki Puckiej, co bardzo umila jazdę. Droga asfaltowa bardzo dobra.


*A spowrotem promem do Gdyni i pociągiem :)
na promie do Gdyni © Ostry7

zmarnowani :D © Ostry7





  • DST 105.00km
  • Czas 06:47
  • VAVG 15.48km/h
  • Podjazdy 240m
  • Sprzęt Saphirka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie ma lekko...

Piątek, 2 lipca 2010 · dodano: 25.02.2011 | Komentarze 0

Biorąc pod uwagę jak długa trasa nas czekała wstaliśmy za późno i wybraliśmy się za wolno. Dopiero o godzinie 12:00 dotarliśmy do promu w Mikoszewie (ok. 10km), który przeprawił nas przez Wisłę na Wyspę Sobieszowską (3zł z rowerami).

prom z Mikoszewa © Ostry7

Przejeżdżając przez tą jedyną sztuczną wyspę w Polsce, zajechaliśmy na bardzo szeroką plażę. Ponieważ nie dało się jednak dojść tam z rowerami (obładowanymi sakwami), pobiegłem sam zrobić kilka zdjęć.
plaża w Sobieszewie © Ostry7

Ponieważ nie mieliśmy żadnej mapy, szukaliśmy w Gdańsku informacji turystycznej. Znalezienie jej a także dotarcie na ścieżkę rowerową prowadzącą do Sopotu zajęło nam około 3 godziny. W tym czasie zwiedziliśmy stare miasto, Katedrę Mariacką i Żuraw.
w Gdańsku © Ostry7

Co ciekawe po starym mieście, jak i po wielu innych miejscach niedostępnych dla samochodów, można poruszać się na rowerze. Jazda ścieżką rowerową przez Gdańsk i Sopot wzdłuż linii brzegowej Bałtyku była bardzo lekka i przyjemna. Ścieżka ta okazała się bardzo skomplikowana, z przejściami dla pieszych i znakami, ale odrobina skupienia pozwoliła nam ją pokonać bez problemów. Mijaliśmy mnóstwo rowerzystów a także rolkarzy. Po drodze natrafiliśmy na Festiwal Solidarności, gdzie zobaczyliśmy wystawę wielkich figur z piasku.
wystawa figur z piasku © Ostry7

Jako, że to ja zawsze prowadziłem nasz konwój muszę się przyznać do zagapienia się. W Sopocie nie zjechałem ze ścieżki rowerowej, która jak mówiono mi w informacji turystycznej skończyła się na plaży i dała nam możliwość poruszania się po piasku bądź leśnymi ścieżkami, które fakt, były ścieżką rowerową, ale dla rowerów górskich, a na pewno już nie dla naszych obciążonych bagażami rowerów trekkingowych.
moje ulubione :D © Ostry7

wspinaczka... © Ostry7


Po bardzo ciężkiej przeprawie przez zalesioną górę, która jednak zachwyciła nas przepięknymi widokami i bardzo usatysfakcjonowała, dotarliśmy na molo w Gdyni. Droga ta jednak bardzo nas zmęczyła, ponieważ czasem trzeba było dosłownie wnosić rowery razem z sakwami. Stąd poruszaliśmy się już ścieżkami rowerowymi lub poboczami głównych dróg. Nie chcieliśmy już gubić z oczu znaków drogowych, ponieważ po wcześniejszych przygodach mieliśmy już niedużo czasu na dojechanie do Rewy bądź Władysławowa. Kierując się znakami na Hel trafiliśmy do Rumii. Tutaj musieliśmy zdecydować, czy skręcić do Rewy, czy jechać od razu do Władysławowa. Po dyskusji i konsultacji telefonicznej z rodzicami wybraliśmy drugą, dłuższą opcję. Przy wyjeździe z Gdyni zajechaliśmy na stację benzynową, by upewnić się o słuszności kierunku w którym się poruszaliśmy. Grupa motocyklistów, którzy akurat też zatrzymała się na tej stacji, później przegoniła nas. Trzeba wyobrazić sobie nasze zaskoczenie kiedy powitali nas salwą klaksonów i machaniem podczas jazdy. Z kolejnym zastrzykiem energii narzuciliśmy niezwykle szybkie tempo i do Władysławowa dotarliśmy niemal bez przerwy mając na liczniku wartości powyżej 20km/h. Dojechaliśmy przy wtórowaniu zachodzącego słońca.
zachód słońca we Władysławowie © Ostry7

Szczęśliwie szybko znaleźliśmy kemping, do którego wcześniej zadzwoniliśmy i poinformowaliśmy, że przyjedziemy późnym wieczorem. Kemping okazał się znajdować w mieście, jednak był bardzo spokojny i stosunkowo tani, ponieważ płaci się na nim tylko za osoby (15zł) .
Drogi: Asfaltowe, bardzo dobre, duży ruch, który jednak nie przeszkadzał, ponieważ przy drogach znajdowały się około 2metrowe pobocza, którymi swobodnie mogliśmy jechać. Długie fragmenty także ścieżką rowerową wzdłuż głównej drogi.




  • DST 53.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 16.39km/h
  • Podjazdy 10m
  • Sprzęt Saphirka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na lekko :)

Czwartek, 1 lipca 2010 · dodano: 25.02.2011 | Komentarze 0

Czwarty dzień plażowaliśmy ;)

Z samego rana, tuż po śniadaniu, wyruszyliśmy na wycieczkę do Krynicy Morskiej. Mobilność, jaką dawały nam rowery to jedna z większych zalet wyjazdów rowerowych. Bagaże zostawiliśmy na polu biwakowym, a pieniądze, dokumenty i telefony w depozycie (darmowym) . Dzień był nieco chłodniejszy, więc podróż rowerem, już odciążonym z bagażu, była bardzo przyjemna. Bez problemu trafiliśmy na plażę, od strony Zatoki Gdańskiej, gdzie wprowadziliśmy rowery, (zauważyłem nawet, że możliwa jest jazda po piasku nad samą wodą :D [choć nie mówię że to zdrowe dla roweru :D) i rozłożyliśmy sie.

Można :) © Ostry7

w Krynicy Morskiej © Ostry7

Później pojechaliśmy zobaczyć port jachtowy i rybacki, a w Kątach Rybackich zwiedziliśmy Muzeum Mierzei Wiślanej, gdzie największe wrażenie wywarła na nas łódź zbudowana z patyków wyrzuconych na brzeg przy ujściu Wisły w Mikoszewie. Muzeum to polecili nam właściciele pola namiotowego w Stegnie, z którymi, pomimo początkowej nieufności z ich strony, zdążyliśmy się zaprzyjaźnić.
Muzeum w Kątach Rybackich © Ostry7

Po powrocie na kemping znów poszliśmy na plażę i tym razem zobaczyliśmy piękny zachód słońca. Na jego tle zrobiliśmy również wiele ciekawych zdjęć (Na tym Czyżu).
a jakże :D © Ostry7


Drogi: Jedyna przeprawa przez Mierzeję Wiślaną, jednak niezbyt ruchliwa, a droga asfaltowa, bardzo dobra.