Info
Ten blog rowerowy prowadzi ostry7 z miasteczka Ełk/Gdańsk. Mam przejechane 4808.01 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.87 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 6180 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Czerwiec1 - 0
- 2012, Maj2 - 3
- 2012, Kwiecień1 - 0
- 2012, Marzec3 - 4
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Grudzień2 - 1
- 2011, Listopad1 - 2
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień16 - 1
- 2011, Sierpień8 - 2
- 2011, Lipiec1 - 1
- 2011, Czerwiec6 - 1
- 2011, Maj6 - 6
- 2011, Kwiecień6 - 2
- 2011, Marzec4 - 6
- 2011, Luty1 - 1
- 2010, Lipiec3 - 0
- 2010, Czerwiec4 - 1
- DST 111.24km
- Czas 05:58
- VAVG 18.64km/h
- VMAX 64.50km/h
- Sprzęt Saphirka
- Aktywność Jazda na rowerze
Ładujemy akumulatory
Sobota, 10 września 2011 · dodano: 06.10.2011 | Komentarze 0
Jeśli wczorajszy dzień mona by nazwać dniem podjazdów - dzisiejszy byłby dniem zjazdów. Jeśli wczorajszy dzień był deszczowy - dzisiaj pogoda jest wręcz wymarzona. Jeśli wczoraj szedłem spać nie do końca zadowolony - dziś wszystko się udaje. Ale zacznijmy od rana - zapowiadało się średnio, bo namiot w nocy nam zamókł, trawa od razu przemoczyła buty, a pogoda zapowiadała się średnio. Jednak zaraz po tym jak ruszyliśmy wyszło słońce i zaczęły się zjazdy :D . Szybko zrobiliśmy odcinek do Ceskich Budejovic (przejeżdżając podrodze blisko potężnej elektrowni jądrowej), gdzie zrobiliśmy zakupy i przebraliśmy się bo zrobiło się gorąco.
W Budejovicach, na samym wjeździe pojechaliśmy do wielkiej galerii gdzie (nareszcie) naładowałem telefon i aparat (co miałem zrobić w Poznaniu no ale Party Rock i Club Rocker :P ). Podłączyliśmy się pod listwę do której był podłączony automat z napojami. Później skierowaliśmy się zobaczyć rynek, który naprawdę robi wrażenie swoją wielkością i również wielką fontanną w jego centrum.
Potem pojechaliśmy na Holasowice, które są najlepiej w czechach zachowaną XIX-wieczną wioską, uhonorowaną przez Unesco. Wieś jest faktycznie klimatyczna, ale dupy nie urywa :) . W samym jej centrum rozkładamy się na mały owsiany popas.
Dalsza droga owocowała już w liczne strome zjazdy i podjazdy. Widoki coraz ładniejsze - choćby np stado krów na zielonym pagórku przy zachodzącym słońcu, które obcykaliśmy ze wszystkich stron :) .
Kiedy zaczęło się zciemniać znajdujemy super miejsce na nocleg osłonięci od drogi krzakami na górskiej polanie.
Próbujemy też kolejnego piwa czeskiego.
(rekord życiowy pr max)