Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ostry7 z miasteczka Ełk/Gdańsk. Mam przejechane 4808.01 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.87 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 6180 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ostry7.bikestats.pl
  • DST 106.24km
  • Czas 06:01
  • VAVG 17.66km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Podjazdy 210m
  • Sprzęt Saphirka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nareszcie rowerem :)

Środa, 25 maja 2011 · dodano: 28.05.2011 | Komentarze 0

Zebraliśmy się dość sprawnie, i ze zszytymi już sakwami i wymodzonym bagażnikiem (przeplecionym drutem żeby sakwy nie wpadały na szprychy) ruszyliśmy spotkać się z resztą załogi w Warce. Po drodze minęliśmy miejsce połączenie trzech gmin, gdzie z dziecięcą radochą kręcę kółka i je "odklepuje" .


Co bardziej spostrzegawczy czytelnicy zauważą pewnie że okazało się że 3 tabliczki to była ta sama gmina - my się troche spieszyliśmy i jakoś nie zauważyłem ;o


Potem ruszamy do Warki spotkać się z chłopakami.



Mieliśmy się spotkać na rynku, który był zaraz przy wjeździe do miasta, więc zaczęliśmy jeździć po nim i ich szukać. Jednak był dość duży i zatłoczony, więc stwierdziliśmy że lepszym miejscem będzie wieża widoczna wyraźnie przy wjeździe do miasta. Udaliśmy się tam bardzo fajnym podjazdem, dzięki któremu rozgrzaliśmy się po strasznie zimnej nocy. Po dotarciu pod wieżę okazało się że jest tam też jest rynek tylko że nie handlowy a miejski i po chwili zobaczyliśmy trzy rowery zapakowane sakwami i Krzyśka. Przywitaliśmy się z nim, a potem też z Radkiem i Karolem, zrobiliśmy małe zakupy (Woda "Dobra" 5l - 1,60zł :D ) zjedliśmy po 2 bułki (później okazało się że był to nasz jedyny posiłek do wieczora : ( ), i wyruszyliśmy już w piątkę.



Chłopaki narzucili strasznie szybkie tempo - coś do czego nie przywykliśmy na naszych wyprawach gdzie jeździliśmy rzadko powyżej 20km/h, no ale co tam wskakujemy na kółko i jedziemy. Droga dość ruchliwa a jazda nią co najwyżej średnio przyjemna, aczkolwiek kilometry lecą bardzo szybko. Jakiś czas później jednak wjeżdżamy na chyba najgorszą drogę na jaką mogliśmy trafić. Na krajową 50-tkę co więcej przejechać nią mieliśmy przez Wisłę. No więc jedziemy...



Na drodze praktycznie same TIR-y. Jedziemy wężykiem przyciśnięci do barierki bo co raz nas wyprzedzają. Nagle nasz pas zaczyna się korkować... niewiele myśląc zaczynamy wyprzedzać pas TIR-ów od prawej. Niektóre stoją bardzo blisko barierki że ledwo się przeciskamy, ale nie za bardzo jest gdzie się zatrzymać więc jedziemy dalej. W końcu trafiamy na bardzo wąską szparę w której odległość TIRa od kierownicy to parenaście cm i trzeba bardzo uważać żeby nie zahaczyć. Kiedy go mijamy ten rusza i ku naszemu przerażeniu zaczyna zjeżdżać na prawo sukcesywnie zmniejszając nam pole manewru. W końcu jest tak blisko że sakwy zaczynają stykać się z barierkami i szorować. Zaczynam więc hamować ale chwilę później muszę już ściskać z całej siły manetki a i tak wpadam lekko na Krzyśka, który zatrzymał się gwałtownie i klnie trzymając się za rękę. Posypały się jakieś szkiełka, TIR pojechał, po drugiej stronie widzimy że był wypadek co było pewnie powodem, że tak nas zgniótł (nie chciał po szkiełkach jeździć pewnie pajac...). Ale to tam mało ważne - ręka Krzyśka nie wygląda najlepiej, po chwili jednak zaczyna ją zginać więc złamana nie jest. Przerzucamy rowery przez barierkę na wąski chodnik i Karol opatruje mu rękę. Sprawdzamy straty: urwane lusterko które Krzysiek miał przy kierownicy po lewej stronie (pękło na pół a obudowa cała, potem włożyliśmy spowrotem i działało :) ), małe dziury w sakwach od strony barierki. Nie jest tak źle - choć strachu było co nie miara, kiedy byliśmy w tej zmniejszającej się pułapce. No ale nic to jedziemy dalej, na szczęście już krótko 50tką więc sobie odpoczniemy i pogadamy w końcu. Szybko jednak zatęskniliśmy za asfaltem (choć i tak o wiele bardziej podobała mi się jazda po tych piaskach i dziurach niż po zatłoczonych niebezpiecznych asfaltach). Jedziemy przez park krajobrazowy, więc widoki mamy ładne. Po drodze zwiedziliśmy też bunkry :) . Przy bunkrach zagaduje nas jakiś gość czy aby nie szukamy skrzynek do jakiejś gry z GPS. Opowiada nam zasady i jak to zajebiście się w to gra no i w sumie zachęcił mnie jak znajdę trochę czasu chyba spróbuję w to zagrać.




Później już wiele się nie działo, pod koniec trafiliśmy na straszne odludzia i błądziliśmy dość długo, ale dotarliśmy i tak dość wcześnie. Pamiętając ostatnie błędy znajdujemy gospodarza z płotem i pytamy o nocleg. Otwiera jakaś pani i mówi że ona chętnie, ale ma małe dzieci, że by pytały kto to co to i tak dalej. Może racja nie możemy mieć jej za złe. Następnie pytamy jakiegoś gościa dwie działki dalej. Ten wskazuje nam miejsce w sadzie. Za płotem, drzewka to takie małe, ale jednak blisko drogi, pytamy czy można by dalej i w efekcie rozbijamy się daleko od drogi przy stodole (pustej) . Ale to dopiero początek. Ledwo zaczęliśmy się rozbijać, wraca facet i niesie nam zupę w kubkach. Chwilę potem donosi 2 słoiki z gorącą cherbatą i (to przecież szczyt gościnności) pyta ile słodzimy!! : o . Ale to nie wszystko - udostępnia nam studnię z wodą, potem jego żona daje nam ciepłą wodę i mydło do umycia się i naczyń. Kiedy już się wydawało że już nic więcej się nie da gość wpada na pomysł coby nam oświetlenie w namiocie zamontować. Mówimy że nie trzeba i wogóle że już dziękujemy ale niee, jedna żarówka nie działa, druga nie działa, wynajduje skądś ttrzecią i wręcza nam lampkę na kablu. Potem okazało się jak fajnie było mieć to światło nieporównywalnie lepsze od latarki. Namiot już stał, dostaliśmy jeszcze od żony faceta pare ciastek i powoli zabieraliśmy się za kolację (cały dzień na głodzie, aczkolwiek teraz troche najedliśmy się tym co dostaliśmy). Potem przyszedł jeszcze gość poopowiadaliśmy trochę o tym jak się jechało, podpowiedział nam jak jechać dalej i się pożegnaliśmy. Zrobiliśmy zupę (gotowaliśmy w sypialni bo strasznie dużo komarów było) wypiliśmy po "Książecym" i spać.

#lat=52.02208&lng=21.4151&zoom=9&type=2





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ajaje
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]